Kino pod Gwiazdami, dziury w chodniku i chillout, czy jak to się tam pisze, czyli o tym, czego nigdy nie robię…

Szkiców na kolejny wpis jest tu wiele. Myślę sobie jednak, że jeśli napiszę coś innego, niż zawsze, też będzie dobrze. To był pierwszy weekend od kilku tygodni, kiedy nic nie musiałam. Żadnej pracy. Żadnego czekania. Bo czekanie, choć pożyteczne i dobre dla związku jest również dość energochłonne. Bardzo chciałam w te wolne dni zrobić coś…