Bywają takie dni, kiedy wszystko idzie źle. Potem zdarza się coś co mile zaskakuje i już masz nadzieję, że ten dzień będzie lepszy. Nagle dosłownie walisz głową w ścianę i tracisz dobrą energię.
Następuje milion trzysta tysięcy trzęsień ziemi. Bo przecież powinieneś na siebie uważać, nie pochylać się i nie ruszać. A przede wszystkim myśleć. Bo przecież nie masz prawa przestać myśleć ani na chwilę. Konsekwencje walnięcia głową w ścianę mogą być olbrzymie. Tylko czy konsekwencje bycia sztywnym bez umiejętności schylenia się są lepsze?
Kiedy odpalasz świeczkę, albo gotujesz możesz się poparzyć. Kiedy czekasz na życie, całe życie więdniesz od środka i w końcu umierasz. Kiedy się krzywo pochylisz spadasz, a jeśli jest to blisko ściany, czasami się uderzasz i wyskakuje guz.
Kilka osób wrzeszczało inne po prostu spytały, czy jest ok. Ten wpis powstaje po to, by powiedzieć, że jest dobrze. Żyję. Siedzę. Piszę. Mam się dobrze. Czasami po prostu wystarczy być, by wyrazić troskę. Nic więcej nie jest potrzebne.