Ten post powinien być o zaufaniu. O tym, że tylko w określonych miejscach, w określonym czasie, w gronie konkretnych ludzi możemy być sobą. Będzie jednak o czymś innym. Długo mnie tu nie było, sama zastanawiałam się dlaczego. Już wiem.
Nie pisałam, ponieważ działy się rzeczy ważne. Takie, o których nie trzeba mówić, pisać i publikować setek statusów, na każdym z kont portali społecznościowych, by się wydarzały, trwały i uszczęśliwiały. Kiedyś przeczytałam gdzieś, że to, co ważne nie potrzebuje rozgłosu. Dziś bardzo mocno się tego trzymam. Choć pisząc o tym, że nie piszę, bo jest naprawdę dobrze napisałam bardzo dużo. Najważniejsze jednak jest to, że czytając Limonkowe Opowiadania, poznajesz Limonkę. Monia, Monika, czy jak wolisz, jest tylko w pojedynczych wpisach i tak już zostanie, bo najważniejsze ma zostać niewidoczne dla oczu.