To było wczoraj, a może kilka dni wcześniej. Nie wiedziała. Ostatnio czas płynął inaczej. Tamtego dnia pierwszy raz od lat stanęła na linie zawieszonej kilka metrów nad ziemią. Z nową nadzieją w szerzej, niż kiedykolwiek otwartych oczach.
Mogła spaść, ale się nie bała. Tak, jak aby skoczyć na bungee, trzeba znaleźć się nad przepaścią, a żeby zostać światowej sławy akrobatą, trzeba stanąć na linie, żeby żyć trzeba poczuć zapach, odkryć smak, usłyszeć szept, doświadczyć przegrzania.
Czuła, słyszała, smakowała i się przegrzewała. Postawiła świat na głowie, by poznać coś, o czym może nigdy się nie dowie. Po raz pierwszy od dawna czekała. Dążyła do tego czego chciała i odpuścić nie zamierzała. Szła powoli, ostrożnie ale pewna, że tamta arytmia warta jest upadku z wysokości i zwichnięcia kostki. Nie patrzyła w dół, bo życie jest przecież tym co przed nami….