Tamtego wieczoru wszystko było inne. Choć ona była taka sama. Pewnie dlatego świat stanął na rzęsach. W końcu nikogo nie udawała, niczego nie chciała, na nic nie czekała.
Była ciekawa, co wyniknie z kubka ciepłej kawy, lampki czerwonego wina i tego wszystkiego, co nienazwane, a tak bardzo wyczekiwane. Może chodziło o ulotną chwilę, a może o całą wieczność, nieważne. W takim momencie zwykle chodzi o kilka elektronów, poruszających się w odpowiednim kierunku.To wszystko się stało.
Były dreszcze, które nazwała mrówkami, niczym nieuzasadnione motylki, jak z fotostory sprzed lat. Chciała zatrzymać czas. Nie na zawsze i na wieczność, może tylko na kilka tygodni. Liczyło się wyłącznie to by, był obok. Nie musiał robić nic więcej. Była zakochana, a może imponowało jej to, że zwrócił na nią uwagę ktoś, kto mógł mieć każdą kobietę.
Zapytała: „dlaczego ja?”, usłyszała: „Ty nie jesteś każda”. Podobno, gdy mądre dziewczyny się zakochują, wyłącza im się rozum.To był ten czas. Jej czas.