Kiedy była dziewczynką w telewizji wyświetlali film ” Powrót do Edenu”. Lubiła go. Miał nieskomplikowaną fabułę, z romansem w tle. Jako duża dziewczynka, wzięła za rękę nie mężczyznę z romansu, ale kogoś z kim chciała się zestarzeć. Powiedziała, chodź ze mną tam jest Eden, przypomnę Ci o czym marzę….
Tam, gdzie go zawiodła, była więc fontanna i skryta wśród drzew altanka. Były dwie wciąż pytające młode niewiasty, takie oczekujące energii, uśmiechu i pośpiechu. Były też trzy zjadające głowę, kompletnie obezwładniające modliszki…
Zaraz, moment, a może to jednak nie ta bajka?
Wyjeżdżając na wakacje z rodzinką swojego partnera, masz mnóstwo myśli. Niektóre są czarne, inne w kolorach tęczy. Wymyślasz sobie scenariusz pełen luksusu i optymizmu. Myślisz, że kogoś znasz. Że nic nie będzie w stanie cię już zaskoczyć. A jednak…Wszystko staje na głowie…Łapiesz kontakt z najbardziej wycofaną, a zarazem najważniejszą z twojej perspektywy , kobietą z całej czwórki. Ustawiasz, przełączasz, wyjaśniasz, naprawiasz i wtedy właśnie pojmujesz….
Związku nie zbudujesz z kimś, kogo nieustannie podziwiasz, życie zaplanujesz tylko z tym, kto krzyczy, słucha, podnosi głos. Kto pozwoli Ci swoje otoczenie całe, bez lęku o to co później się stanie.