Kiedy w kinie pojawia się najbardziej kontrowersyjny film ostatniej dekady, a mężczyzna życia zaprasza do zdobywania szczytów…na Festiwalu Gór, pojawia się dylemat. W końcu stwierdzasz, że przecież możesz wszystko. Żałujesz, że te góry to tylko na filmach, bo przecież omija Cię w życiu tyle ciekawych rzeczy. Zakładasz niebieską opaskę, która zobowiązuje Cię do obejrzenia kilku prezentacji i wysłuchania kilku historii nie zawsze z happy endem. Jest nieźle….” tylko porąbani wchodzą na K2 zimą” – słyszysz,
myślisz : tylko porąbani słuchają o górach, siedząc na wózkach, a potem idą na jakiś kompletnie pokręcony film, bo ktoś, powiedział im, że muszą. No ale jak trzeba to trzeba. Idziesz, oglądasz. Masz opinię. Żadnych rewelacji, ciekawiej byłoby jednak słuchać o tych górach.
Swoją drogą te trzy lata Cię zmieniły. To co jest zwykłe, nie jest już takie ciekawe. Z zapartym tchem oglądasz więc relację Elisabeth Revol z jej najważniejszych wypraw. Ponieważ jeszcze jesteś sobą wyłapujesz wątki emocjonalne, a obok słyszysz ” co gdybym ja miał taką przyjaciółkę, z którą poszedłbym w góry….Ważne żebyś do mnie wrócił, szepczesz i przytulasz się na ułamek sekundy….
Rozumiesz, że żeby być blisko musisz dać wolność….O takiej miłości nikt nie pisał, ale spróbujesz bo warto….