– Mogę napisać coś na Twoim blogu?
– Pewnie pisz.
– Przepraszam, ale robię to, bo Ty nic nie piszesz – Te słowa na ekranie telefonu wyglądały, jak uszyte z poczucia winy. Dla niej jednak były wyrazem troski. Ktoś w końcu zamiast pytać czemu czegoś nie robi, oczekiwać na odpowiedź uzasadnioną 8 podaniami z załączonymi 10 zdjęciami, zrobił coś dla niej.
Latami była dla każdego. Każdy topił w niej smutki i zmartwienia. Po prostu mówił. O tym, że będzie i dlaczego go nie ma, o tym, że nie da się tego zmienić. Gromadziła nieobecności uzasadnienia, jak, dlaczego i czemu. Troska to umiejętność wyczucia z kilku słów bezsilności. Bezsilność towarzyszyła jej od kilku tygodni. Każdego dnia próbowała ogarnąć wszystko co trzeba, tak jak trzeba.
By w pracy każdy czuł się po równo zaopiekowany. Żeby w domu nikt się przez nią za bardzo nie zmęczył. Żeby dwa razy w tygodniu jeździć, bo przecież tak trzeba nawet jeśli się nie ma siły.
Do tego trzeba jeść i spać. Jeść nie można, bo żołądek ze stresu, codziennie zaciska się coraz bardziej, spać z zaciśniętym żołądkiem też trudno. W dodatku trzeba kupić drzwi, bo przez dziurę w tych obecnych za chwilę Druga Połówka zobaczy sąsiadów. Coś tam źle przeczytała i znowu czuje jakby zawaliła.
W tym całym chaosie wiadomość: Co tam? Mogę napisać coś na Twojego bloga? Była jak kropla deszczu na pustyni. Dziś czuła się wdzięczna, że mam wokół siebie. Widocznie kiedyś zrobiła coś dobrze, bo byli obok niej.