Kiedy tęsknię, zastygam. Kiedy tęsknię, hibernuję się i czekam aż mi przejdzie. Zwykle tak robię. Wiem, że tak jest zdrowo. Wiem, że tak jest dobrze. Nie przekładam wtedy na nikogo żadnych stresów, smutków i frustracji. Ze względu na to, że nie miałam zielonego pojęcia na jak długo powinnam zahibernować się tym razem, nie zahibernowałam się wcale. Pracowałam, gadałam, pisałam. Zatrzymałam się dopiero wczoraj, kiedy doszłam do wniosku, że jeśli płaczę nad telefonem, w którym szukam przepisu na świąteczne ciasteczka, to coś jest nie tak.
Nie lubię bezruchu. Ale czasami nicnierobienie ma sens. A może częściej, niż czasami?Zagłuszanie zmęczenia nigdzie nie prowadzi, mówię do ludzi, którzy przychodzą po pomoc, sama to robiąc.
Jest Ci smutno? Potrzebujesz zwolnić? To dobrze. Zrób to. Świat się nie zawali. Jeśli wydaje Ci się, że jest inaczej, masz rację tylko Ci się wydaje.
Wczoraj wycinałam pierniczki. Dziś pójdę do kina. Na komedię.
Zrobię to by po świętach skuteczniej, lepiej pomagać. Dbajcie o siebie.
Życzę Wam zwalniania w życiu, zanim czerwona lampka na wskaźniku energii życiowej zacznie migać. Bądźcie dobrzy dla samych siebie. Słuchajcie tych, których kochacie. Oni naprawdę chcą dla Was dobrze 🙂