Dziś Mikołajki. Dostałam kilka niewielkich, ale ważnych prezentów. Przeprowadziłam zajęcia o marzeniach, inspiracjach i celach. Rozmawiałam o tym co będzie za dziesięć lat i o tym co było pięć lat temu. A potem moja bratnia dusza, z dziś, ta pewnie już na zawsze, zanuciła piosenkę z przeszłości. Na chwilkę straciłam oddech. ” Przecież kiedyś, w końcu trzeba to zamknąć”, pomyślałam i chciałam krzyknąć, że to było niepotrzebne, złe i najgorsze. Zatrzymałam się na chwilę. To jacy jesteśmy, w wieku lat 28, z kawałkiem, zależy od tego, kto był przy nas, gdy mieliśmy te naście.
Napisałam kilkadziesiąt tekstów na temat ” dziś” Teraz trochę o wczoraj. O tęsknocie, kolczykach, nocach spędzonych na czekaniu, aż przyjdą nowe, darmowe minuty, które starczą tylko ma jedną rozmowę.
O profesjonalnie niskim głosie do duetów, śpiewanych w miejscu, gdzie nauczyłam się kochać. O Murzynku na Sylwestrowym stole. O relacji o smaku ptasiego mleczka. O tym, o czym bardzo chciałabym zapomnieć, a jednak pamiętam. Gdy słyszę jakieś pojedyncze nutki, patrzę na podobne zegarki, na zupełni innym nadgarstku. Czuję ten sam zapach, na innej szyi.
Można próbować zamknąć na pięć kłódek, wszystko co było przed. Ale zawsze pojawią się jakieś dewolaje, albo szarlotki. Można się pożegnać, ale nie można zapomnieć.To tak jakbyśmy zapominali, o cząstce samych siebie.