Zwykle jest tak, że kiedy jest o czym pisać to nie można tego robić. Ostatnie tygodnie były pełne życia. Takiego życia, o którym marzysz całymi latami, a ono dzieje się tylko chwilami. Nigdy nie lubiłam wystąpień publicznych. Ale to miało być wyjątkowe. Zawsze bałam się samodzielnego wyjścia na imprezę masową. Ale na tej miał grać Organek….To wpis o tym, że warto czasami stanąć nad przepaścią i skoczyć, nie mając pewności absolutnej, czy ktoś na pewno stoi na dole i Cię złapie.
Kiedy pod koniec zeszłego miesiąca dostałam propozycję poprowadzenia warsztatów na temat niepełnosprawności w przedszkolu, najpierw ogarnęła mnie euforia, potem przerażenie. W środku nocy przyszedł mi do głowy pomysł, że wezmę ze sobą orzełka przywiezionego z Mistrzostw Świata, pomyślałam, że jeśli coś ma mi pomóc to właśnie on. Przywiązałam skrzydełko orzełka, by wyglądał na niepełnosprawnego. Po cichym wstępie przekazałam orzełka dzieciakom, opowiedziałam o tym, że nawet kiedy jesteś troszkę inny, możesz wiele. Po chwili chciałam, by grupa powiedziała co jest orzełkowi. Miał chore skrzydełko, ale poprzytulaliśmy go
i już jest zdrowy. Na sekundę zamarłam. Dobrze czasami posłuchać czterolatków, przypominasz sobie co naprawdę w życiu ważne….
Przypomniałam sobie, że mam najlepszych przyjaciół we Wszechświecie. Czasami wystarczy wziąć trochę z tego co przyniesie życie, by stwierdzić, że naprawdę warto. Warto żyć. Uczyć się. Pracować. Warto być sobą.