Od dwóch dni siedzę w domu. Od dwóch dni mam pomysł na tekst. Tekst aktualny, jak żaden poprzedni i prawdopodobnie żaden następny mojego autorstwa. Będzie o czarnym proteście. O wieszakach i wielkiej manifestacji w obronie praw kobiet. Będzie kontrowersyjnie i prawdopodobnie dość czarno – biało. Niektórzy czytelnicy może przestaną śledzić Limonkowe, bo ich autorka okaże się oszołomem o niesprecyzowanych poglądach. Trudno. Nie da się pisać tylko o miłości, gdy wokół tyle się dzieje.
Internet zalewają informacje o protestach i manifestacjach, przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Te same protestujące kobiety nie są jednak na tyle odpowiedzialne, by podjąć trud wychowania dziecka z ewentualną niepełnosprawnością. Nie mówię tutaj o ewentualnym gwałcie, bo przerwanie ciąży, w takim przypadku, powinno być absolutnie dozwolone. Ale kiedy słyszę o przerywaniu ciąży, ze względu na ewentualne wady dziecka, to pomimo moich raczej lewicowych, liberalnych poglądów, coś trzepie mnie, od środka. Zamiast dyskutować o aborcji, porozmawiajmy o antykoncepcji i edukacji seksualnej. Pogadajmy o tych rodzinach, w których temat współżycia, jest pomijany, bo jest TABU. O tym, że może gdyby napisać projekt obywatelski o dofinansowanie środków antykoncepcyjnych, nie trzeba byłoby protestować na czarno przeciw aborcji. Świat wokół nas nie jest ani czarny, ani biały. Wszystko ma odcienie szarości. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, czy aborcja jest dobra, czy zła. Chodzi o wybór, ale czy od razu trzeba robić medialny zamęt wokół tego wyboru. Twoje życie jest w Twoich rękach. Czy musisz informować pół świata, o swoich decyzjach?