Czy też uważasz, że drugi raz do tej samej rzeki się nie wchodzi?- usłyszała w słuchawce mniej więcej o 2 w nocy.
Chyba nigdy nie jest to ta sama rzeka, bo ludzie zmieniają się każdego dnia. Tego już nie powiedziała. W innym wypadku musiałaby przyznać, że sposób w jaki na nią patrzył, dziś, albo wczoraj, miał znaczenie. Że próbowała się skupić na pracy, a zamiast tego, wykonała pierwszy i ostatni punkt, na swojej skrzętnie przygotowanej liście. Potem, tak jak już kiedyś, załamała jej się czasoprzestrzeń. Ludzie mówili, czas płynął, nawet zagrali w jakąś grę, która się im spodobała.
To dobrze. Bo znaczy, że nikt nie zauważył, że nie było jej przy stole, przy którym siedziała. Była na siebie zła.
„Za każdym razem, jest tak samo. On pojawia się i znika. A Ty zostajesz w tym miejscu, w którym on postanowił Cię zostawić z bałaganem w głowie i sercu. Zbierasz się. Układasz sobie życie. I nagle, wszystko dzieje się na nowo- pomyślała. Poszła spać. Dłuższe myślenie on tym, dlaczego najbliżsi jej byli najbardziej nieuchwytni mężczyźni, nie miało najmniejszego sensu.