” To było kiedyś tam, miała 16 lat i wciąż myślała tylko o nim….A on był niczym wiatr, głową dotykał chmur, był snem….” Tak śpiewał kilkanaście lat temu, jeden z jej ulubionych zespołów. Dziś czuła się podobnie.
Miała trzydzieści kilka lat, tworzyła związek z kimś kto każdego dnia, niezależnie od niej zdobywał świat. I fajnie. W końcu to w nim pokochała. To ją do niego przyciągnęło. Był niezależny. Robił tylko to co chciał, tylko wtedy kiedy chciał. Żył pełnią życia. Pełnią życia, którego częścią ona miała być tylko wówczas, gdy on tego zapragnął. Gdy czekał, tęsknił i potrzebował. Jej, a może jej podziwu nad tym, jak każdego dnia pokonywał przeciwności losu, by wciąż pokazywać jak bardzo jest samodzielny, samowystarczalny, niezależny.
W dalszej części tej samej piosenki padają słowa….” Ona wie co zrobić, by zawsze z nim być….” Wiedziała. Wystarczyło podziwiać i się nie sprzeciwiać. Nie wyrażać wątpliwości, nie pytać, nie zastanawiać się, po prostu być. Była. Czekała. Na czekaniu, jak na niczym innym się znała. Czy to co czuła, gdy ją dotykał, było warte ciągłego naginania się? Być może tak. Sama tak wybrała jednak być może nie była to miłość na całe życie tak jak przewidywała.