Wpisy Limonki są o miłości. Dziś, będzie, więc wpis o miłości.
Dzisiejszy dzień choć pełen łez wzruszenia i smutku był o miłości. Miłości do dorosłych dzieci, do wnuków, do męża. Miłości dojrzałej i przemyślanej. Z mojej 36 letniej, więc młodocianej perspektywy, miłości pięknej. Dzięki niej dwoje dojrzałych ludzi wspólnie zwiedziło wiele pięknych zakątków świata. Było dla siebie nawzajem ostoją. Wsparciem. Bratnimi duszami. Bliskie więzi dodają nam chęci i energii do życia.
Ta para, która dziś została rozdzielona miała energii życiowej więcej, niż niejeden dwudziesto i trzydziestolatek. On mówił, że kochał ją przez pół wieku, a ona odpowiadała, że przecież zawsze była w jego życiu. Ona opowiadała, że zwiedzała z nim Akropol, on dopowiadał, że trzymał ją, żeby nie spadła.
Razem byli głodni życia. Doświadczania. Czucia. Poza nostalgią, ja czuję dziś wdzięczność za to, że mogłam być częścią ich historii miłosnej. Takiej, o której czyta się w książkach.