Drogi Pamiętniczku całą noc o tym myślałam i wymyśliłam. Już wiem o co chodzi w mym pogmatwanym, żeby nie powiedzieć popapranym, bo to będzie chyba nieco nie-Limonkowe życiu emocjonalnym.
Otóż szukam i znajduje mężczyzn z gruntu nieosiągalnych.
Jedni mają ego pod sufitem i mnie z moim metrem pięćdziesiąt w kapeluszu ciężko tam dosięgnąć. W sumie mogłabym skakać albo ubrać szpilki ale cholera też nie mogę bo mam krzywe nogi.
Inni są akurat zakochani w kimś zupełnie zdrowym i wyjątkowym, a mnie służą radą i pomocą we wszystkim ale mogą się ze mną kumplować, bo przecież jestem najlepszą kumpelą pod słońcem. Jeszcze inni się ze mną zaręczają, ale potem sobie przypominają, że za daleko mieszkają.
A gdy już znajdą się tacy którzy są blisko to Ci właśnie stwierdzają, że jest im za gorąco i przyjeżdżając do mnie tak bardzo się poświęcają….Psychoterapeutycznie pewnie ktoś by znalazł uzasadnienie dla tego bałaganu, żeby nie powiedzieć burdelu, bo znów wyjdzie jakoś niecenzuralnie. Ale tak po ludzku drodzy czytelnicy co radzicie? Do klasztoru przecież nie pójdę bo habit mi się na łeb nie zmieści a dziś innych pomysłów nie mam. Czekam na Wasze pomysły 🙂