Macie rację. Jeśli bloger, nie zna się na jakimś temacie, zwyczajnie nie powinien go poruszać. Dlatego ten wczorajszy przejdzie do historii, z kilkoma przeciwstawnymi komentarzami pod spodem. Przez chwilę, po prostu zapomniałam, że ja nie znam się na żadnej polityce i wiecie co, ja nawet nieszczególnie lubię się w niego wgłębiać. Teraz pytanie, na czym Limonka się właściwie zna? Przynajmniej w takim stopniu, by wystukać dla Was kilka sensownych zdań.
Nagle olśnienie! Na EMOCJACH, Limonka zna się na emocjach. Trochę mniej, na cudzych, bardziej na własnych, szczególnie na tych, które potrafi nazwać tak dokładnie, by je dla Was opisać. Z reguły tego nie robi, bo po co. Ale dziś jest inaczej. Dziś jest jakiś dziwny dzień. Wisi na telefonie z gościem, z którym zaraz się zobaczy. Mówi mu jak bardzo jest jej potrzebny i jak bardzo nie wyobraża sobie życia bez niego….I w tym momencie, uświadamia sobie, że na takich emocjach się nie zna. Bo to nie jest tak, że on zaraz zniknie, wyjedzie na drugi koniec Polski i go nie będzie. On jest całkiem niedaleko, gdyby tylko chciała mógłby być jeszcze bliżej, na wyciągnięcie ręki, na muśnięcie ust.
Tylko to nie tak miał być. Nie miał jej się śnić. Miał tak szybko zniknąć, jak się pojawił. Teraz pewnie nie pozwoli, by kiedykolwiek ją zostawił. Czy ktoś z Was zakochał się, wtedy kiedy chciał odpocząć od miłości? Podpowiedzcie Limonce co się z tym robi, bo chyba jednak nie na wszystkich emocjach zna się wystarczająco dobrze….