Psychologowie mówią, że ludzka pamięć jest niezwykła. Że każdy pamięta to co jest dla niego ważne. Dziś to trochę smutna dla mnie wizja. Dwa miesiące temu kupiłam bilety na koncert. Kobieta wygląda lepiej niż śpiewa, ale czasami i na takie koncerty się chodzi. Jeśli chce się kupić bilety na inne wydarzenie odbywające się tego samego dnia, w innym mieście, oznacza to, że kompletnie nie pamięta się o tamtym koncercie. Jeśli założyć, że pamięta się to, co chce się pamiętać można wysnuć smutny wniosek, że tamten zakup i ten koncert są kompletnie nieistotne.
Jest spotkanie. Gdy się o nim dowiedziałam, powiedziałam, że nie chcę być tam sama. Dziś słyszę: wtedy będą znajomi może przyjdziesz? Jest spotkanie. Mówiłam Ci. Zapomniałem, że chcesz żebym tam był.
Myślę sobie, że jeśli psychologowie mają rację to ja mam kompletnie przewalone. Skoro żyję z kimś kto nie pamięta jakie mamy wspólne plany to jestem jakąś skrajną ” przyjaciółką idiotką” niczym bohaterka podcastu Joanny Okuniewskiej. Niby to żaden wstyd, bo są momenty gdy każda z nas wierzy w kolorowego jednorożca, który nie istnieje, ale jednak trochę osłabłam. Na szczęście mam całkiem wolny czwartek i mogę sobie napisać totalnie smutny tekst o nieidealnej relacji, która czasami tak bardzo rozczarowuje. Nie jest tak jak miało być. Trudno. Jestem po prostu. Kiedy jest mi smutno, piszę o tym. Dziś na myśl o tym, że każdy pamięta to, co jest dla niego ważne, łzy płyną na klawiaturę, ale trudno. Jutro będzie lepiej. Chyba. Wierzę w to.