Nie chciała napisać kolejnej, nudnej, emocjonalnej notki. Takich przecież nikt nie czyta. Czuła jednak, że jeśli nie zostawi emocji w klawiszach, nie przeleje myśli na ekran zaraz zwariuje. Niby nic się nie stało. Przecież to była tylko kolejna pełna wyrzutów i oskarżeń o zniszczenie życia noc. Dlaczego wciąż sobie z tym nie radziła.
Zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech. Z wydechem przyszła odpowiedź. Jej świat nie stał w miejscu. Żyła, czuła, chciała. Myślała, że wszystkie swoje demony już pokonała. Tamta noc pokazała jej, że jest inaczej. Nie jest wolna, od wyrzutów sumienia i poczucia winy. Tylko jaki to ma sens, by każdego dnia tłumaczyć się z własnego szczęścia? Jak długo można szukać argumentów na delikatne uzasadnienie nadmiernej ilości uśmiechu na dobę?
Tak, była szczęśliwa. Tak, lubiła patrzeć w lustro. Tak, cieszyła się słońcem i kolorami jesieni. Tak, to była jej droga. Nie wie, czy zawsze tak będzie. Dzisiaj jest pewna, tylko jednego. Ten czas dał jej siłę. Uwierzyła, że zasługuje na to, by być szczęśliwą sama ze sobą. Gdziekolwiek będzie, kogokolwiek będzie miała obok siebie. Ta noc wzmocniła w niej chęć wyzwolenia. Podjęła decyzję. Chwilę później usiadła przed klawiszami i wrzuciła ją do komputera. Ta notka ma nie pozwolić jej się cofnąć. Ma jej przypominać, że najważniejsza dla niej samej ma być ona sama.
Postawi granicę. Będzie utrzymywała z przeszłością stosunki wyłącznie kumpelskie. Zasłużyła przecież na to wszystko, co ma teraz. Spokój. Czułość. Wolność, od łez i frustracji.
Lubiła taką siebie. Nie zamierzała tego zmieniać. Nieważne, co myślał o tym cały świat.