Marta, pełna marzeń i planów na przyszłość studentka pierwszego roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Rudowłosa piękność, pełna pasji i przekonania, że przeprowadzając się do stolicy, z małej miejscowości na Pomorzu Zachodnim, „ złapała Pana Boga za nogi”. Tego dnia zdała ostatni egzamin w sesji letniej. Nie miała jeszcze planów na nadchodzące wakacje. Wiedziała jednak, że chciałaby je spędzić inaczej niż dotychczas. W końcu ile można jeździć do Tunezji, siedzieć w pięciogwiazdkowym hotelu nad basenem, pijąc te same nudne drinki z palemką.
– Jeśli tak dalej pójdzie, to zostanę prawniczką, pracoholiczką, z marzeniami zamiast celów- pomyślała, rozpuszczając, zawsze spinane w kok, gęste, rude włosy.
Wypiła łyk gorzkiej, czarnej mocnej kawy i wyszła na spacer, do parku, w którym do pory przesiadywała z laptopem i notatkami, ucząc się do kolejnego, niesamowicie trudnego egzaminu na wymarzonych studiach.
– To jest chyba jedyne miejsce, w tym zagonionym, pełnym spalin mieście, w którym róże na klombie pachną tak mocno, a śpiew ptaków, jest tak wyraźnie słyszalny- myślała wdychając powietrze głębiej, niż kiedykolwiek wcześniej.
Spojrzała w stronę ławek. Na jednej z nich siedział brunet o zielonych, radosnych oczach. Palił papierosa, rozmawiał przez telefon, śmiał się. Miał w sobie coś takiego, co kazało Marcie usiąść obok i po prostu patrzeć.
Nieznajomy skończył rozmawiać, a ona dalej siedziała, wpatrzona, w jego zielone oczy.
– Cześć, jestem Paweł. Nie powinnaś słyszeć tej rozmowy, było w niej za dużo niecenzuralnych słów.
– Jestem Marta- powiedziała szeptem dziewczyna, jakby obudzona z transu. Nic się nie stało po prostu tu sobie siedziałam.
– Lubisz kawę? Podobno, tu w okolicy dają całkiem dobrą.
– Jasne. Prowadź. Marta, wciąż była troszkę oszołomiona.
Paweł sięgnął po wózek, którego do tej pory Marta nie dostrzegała. Usiadł i bez trudu pokonał kilka krawężników, które dzieliły ich od kawiarni.
Tego co było dalej, Marta nie pamiętała zbyt dobrze. Wiedziała tylko, że Paweł dotykał i całował, w sposób jakiego dotąd nie doświadczyła. Był czuły, delikatny, słuchał tego, co mówiła. Wstrzymywała oddech, gdy dotykał jej szyi, ramion, stóp. Całował, każdy fragment jej ciała, po kolei, z tą samą ostrożnością, ciekawością i namiętnością.
Tamtego wieczoru, przyszła prawniczka- pracoholiczka, poczuła się pożądana po raz pierwszy w życiu. Paweł nie był jej pierwszym mężczyzną, był jednak pierwszym mężczyzną, który dbał o nią i jej potrzeby, a nie tylko, o swoje własne spełnienie. Marta nie potrafiła zliczyć ilości uniesień tamtej nocy. Wiedziała jednak, że to co przeżyła jest wyjątkowe, a ten facet, o zielonych oczach, zagości w jej życiu, na o wiele dłużej, niż się tego jeszcze kilka godzin wcześniej spodziewała