Czasami pisze się po to, by głębiej odetchnąć. Innym razem po to, aby powiedzieć ” dziękuję”. Niektóre wpisy opowiadają wzruszające historie z dzieciństwa. Kiedy ostatnio zajrzałam do jednego ze starszych albumów, rzuciło mi się w oczy jedno zdjęcie. Czteroletnia, może sześcioletnia ja siedzę sobie na wysokim czerwonym krzesełku jem śmietanę prosto z kubeczka, jest stolnica pełna mąki i babcia której wzrok mówi, ” kocham cię, ale może weź łyżeczkę”. Pamiętam. Robiłyśmy wtedy pierogi. Nie do podrobienia. Wyjątkowe. Jedyne w swoim rodzaju. Od tamtej pory, wszystko co dobre, kojarzy mi się z pierogami i jabłkami.
Tę fotkę ktoś nam zrobił jakieś 24 lata temu. Dziś mijają 3 lata, odkąd Babcia pichci gdzieś 50 pięter wyżej. A ja dorosłam i znalazłam swoje miejsce tam, gdzie pierogi smakują podobnie. Świat jest tam nawet do przyjęcia. Czasami zdarza się naprawdę uśmiechnąć. Najchętniej bym stamtąd wcale nie wychodziła, bo tam, tamten spokój jest jakby bliżej…Napisałam 145 słów i przestałam płakać. Wierzycie w Anioły? Bo ja tak. Babcia postawiła na mojej drodze, kogoś kto pokolorował mój świat. Ma na imię Adam. Naprawdę coś w tym musi być. <3