Wysłuchaj. Przytaknij. Powiedz, że rozumiesz. A potem przy akompaniamencie burzy napisz posta o tym, co naprawdę czujesz, Taki nowy, antystresowy, sposób Limonkowy…
Cudowny wieczór…Piękna pogoda i Marek Piekarczyk, zamiast Festiwalowej papki. Jest tak, jak już dawno nie było… Masz wrażenie, że wszystko co złe, jest tak daleko jak groźba deszczu tego wieczoru…I nagle wszystko się sypie….” Może zjedz Snikersa”, słyszysz jak z telewizora podczas dość marnej reklamy…Dlaczego? Bo powiedziałaś, że potrzebujesz żyć bardziej. Głębiej oddychać. Namiętniej całować. Głębiej patrzeć w oczy. Dłużej widzieć uśmiech na jego twarzy….Chcesz by był z Tobą, nie tylko wtedy kiedy dba o to, byś nie wpadła w dziurę w chodniku. Do tego przecież, możesz mieć miliony innych mężczyzn. On miał być z Tobą. Pragnąć. Kochać. Tęsknić. Uwodzić.
Ciężko, to robić, kiedy zauważa się każdą odkrytą partię ciała, kobiet idących deptakiem. To jasne, ale może jednak nie jest to tak do końca niemożliwe? Jak myślicie?