Ktoś mi ostatnio powiedział, że największym szczęściem jest móc żyć z tego, co się kocha.. Tekst, który Wam podrzucam powstał wieki temu. Dajcie znać jak trzeba go zmienić, bym miała kiedyś cień szansy na to, by żyć z pisania.
„Nadmorska przygoda”
Zamykasz drzwi swojego mieszkania trzy razy przekręcając klucz w zamku. Chcesz zostawić wszystkie zmartwienia minionego dnia za sobą. Wsiadasz do samochodu, włączasz ulubioną stację radiową, bo w nocy grają najlepiej, odpalasz samochód, ruszasz….
Lubisz jeździć samochodem po zmierzchu, puste drogi napawają Cię spokojem, czujesz się wolny, mijasz swoje miasto i za tabliczką z przekreśloną jego nazwą pierwszy raz od paru dni oddychasz pełną piersią.
Po kilku godzinach jazdy w swoim własnym rytmie, pozwalającym na swobodne zatrzymywanie się na każdej stacji benzynowej, by kupić dowolną liczbę papierowych kubków pełnych aromatycznej, mocnej czarnej kawy, docierasz nad morze.
Nie pamiętasz kiedy byłeś tu po raz ostatni, chyba z 15 lat temu kiedy wraz z rodzicami i rodzeństwem wybrałeś się na wakacje do Świnoujścia na letnie wakacje.
Już od momentu, gdy zjechałeś z promu wiedziałeś, że ta nadmorska miejscowość jest dla Ciebie wyjątkowa., Teraz kiedy zjadłeś już kręcone lody waniliowe ,które tylko nazwą różnią się od tych, które mama kupowała Ci gdy miałeś 10 lat, schodzisz na plażę .Zdejmujesz buty, wchodzisz bosymi stopami w ciepły rozgrzany letnim słońcem piasek. Na początku wydaje Ci się ,że piasek parzy Cię w stopy, , ale za minutę kiedy wsłuchujesz się w szum spokojnego morza uświadamiasz sobie, że ten piasek i woda, ton wszystko czego Ci brakowało.
Nic Cię nie ogranicza, możesz położyć się na piasku i po prostu patrzeć w jasne, błękitne, bezchmurne tego dnia niebo lub popływać w morzu, pod czujnym okiem ratownika. Nie musisz się niczego bać, on zadba o Twoje bezpieczeństwo, nie pozwoli, by stała Ci się krzywda .Po całym przedpołudniu spędzonym na plaży, uspokojony szumem morza i rozgrzany odbijającymi się w tafli wody promieniami słońca, potrzebujesz gwaru, śmiechu i muzyki. Idziesz więc w kierunku centrum miejscowości. Jest tu co prawda, dużo mniej jodu ale rozrywki nie brakuje.
Kiedy ostatnio robiłeś coś tylko dlatego ,że sprawia Ci to przyjemność? Niedaleko przed sobą zauważasz wesołe miasteczko. Migające światełka i grające urządzenia, przyciągają Twój wzrok tak samo jak wtedy gdy byłeś tu z mamą i tatą. Pamiętasz ten dzień bardzo dokładnie bo właśnie wtedy po raz pierwszy poszedłeś z tatą na karuzelę. Pamiętasz swój pełen emocji krzyk świadczący o tym jak dobrze się bawisz i wirujące wtedy przed oczami białe, lekkie jak bita śmietana, z którą Ci się kojarzyły, pierzaste obłoczki, na pogodnym, jak to dzisiejsze, błękitnym, nadmorskim niebie. Twój wzrok nie wiesz kiedy pada na budkę z popcornem i słodką, różową watą cukrową. Tamtego dnia jadłeś ją z młodszą siostrą, teraz masz wrażenie, że jest tutaj z Tobą. Może dlatego 2 minuty później, stajesz w kolejce po bilet do wesołego miasteczka, kupujesz tę samą co kilkanaście lat temu, z rodziną, różową watę cukrową i mimo tego, że średnia wieku chętnych na przejażdżkę na rollercosterze, wynosi mniej niż wiek Twojego dziecka ,decydujesz się na nią.
W tym momencie zapominasz o swoim paraliżującym na co dzień lęku wysokości. Zachowujesz się tak jak nastolatki obok Ciebie. Zapinasz pasy, bierzesz głęboki wdech, a kiedy kolejka w końcu rusza pozwalasz sobie poczuć pęd powietrza. Krzyczysz, ale jest to krzyk podekscytowania. Patrzysz na twarze ludzi wokół, wszyscy mają zamknięte oczy. Dziwisz się, bo Ty otwierasz je szerzej niż kiedykolwiek, oglądasz świat z takiej perspektywy, z której wydaje się być piękniejszy. Czyste niebo jest tak blisko, a wszystko to co zostało na dole, wszystkie troski i zmartwienia wydają się być wielkości mrówki na chodniku. Nawet zawrót głowy, który odczuwasz, jest teraz dla Ciebie fascynującym doświadczeniem, bo wszystkie myśli, które teraz masz, dotyczą Twojej rodziny i dzieciństwa, chwil tak pięknych i niewinnych, że chciałeś je zatrzymać na zawsze.
Kiedy podniebna wycieczka na rollercosterze dobiega końca, chcąc utrzymać ten szalony zawrót głowy jeszcze przez chwilę, poszukujesz ciekawego lokalu, lecz pierwszy raz od dłuższego czasu, nie zamierzasz po prostu usiąść przy stoliku, zamówić piwa i przesiedzieć tam całej nocy. Dziś masz ochotę zaszaleć, a jeśli ta spontaniczna wyprawa ma Ci pomóc się zrelaksować, szukasz knajpki gdzie mają konsolę i tak zwane karaoke. W końcu zawsze lubiłeś tę formę spędzania czasu tylko ostatnio jakoś w natłoku codziennych spraw zupełnie o tym zapomniałeś. A może raczej bałeś się co, na to mniej typowe hobby powiedzą Twoi poważni znajomi z służbowych wyjazdów? Tutaj, teraz, nie masz takich problemów, nikogo z osób siedzących przy stolikach, w znalezionym przez Ciebie miejscu z ekranem do karaoke, nie znasz i nie ma szansy ,żebyś spotkał ich w swoim mieście kiedy już skończy się Twoja nadmorska przygoda i wrócisz do codzienności.
Idziesz więc do baru, zamawiasz najbardziej kolorowy z lubianych napoi bezalkoholowych, nie chcesz stracić ani jednej z nutek zaśpiewanych przez ludzi na scenie no i w końcu sam chciałeś zaśpiewać coś z repertuaru ulubionego zespołu, a po jednym czy drugim drinku mogłoby to być niemożliwe.
Poza tym słodko- kwaśny smak bananów i porzeczek, w żółto-fioletowym napoju przygotowanym przez barmana przypomina Ci smak szminki na ustach Agi z 5c, którą całowałeś po raz pierwszy.
Chwilę przysłuchujesz się piosenkom wykonywanym przez innych uczestników karaoke, a potem jakby nigdy nic podchodzisz do prowadzącego, prosisz o zestaw piosenek i prosisz o przygotowanie podkładu tej, która najbardziej przypomina Ci czasy kiedy byłeś nastolatkiem wierzyłeś, że marzenia się spełniają i nie ma rzeczy niemożliwych. Wspomnienie czasów podstawówki dodaje Ci odwagi, wychodzisz na scenę, łapiesz mikrofon, jakbyś śpiewał od zawsze. Nieśmiało nucisz coś o chmurach, szklanych wyśnionych górach, ale gdy tłum ludzi przed sceną zaczyna śpiewać z Tobą, Ty zaczynasz wierzyć w swoje wokalne umiejętności i w to, że naprawdę możesz zainteresować sobą innych ludzi. Dziwne, ale te 2 minutki na scenie sprawiło, że się uśmiechasz, może dlatego, że śpiewając wyrażasz siebie, a ostatnio zapomniałeś o sobie. A przecież dla samego siebie to Ty masz być najważniejszy .Myśląc o tym idziesz na plażę.
Za chwilę będzie zachód słońca. Schodzisz po schodach, zamiast pod nogi patrzysz przed siebie widzisz siedzące na palach mewy, słyszysz ich charakterystyczny krzyk, czujesz pod stopami każde, ciepłe, choć chłodniejsze niż rano ziarenko piasku. Oddychasz głęboko, czujesz zapach jodu i morza, podchodzisz bliżej brzegu, schylasz się, zanurzasz dłonie w wodzie, na palcach pozostaje Ci sól morska, a na nadgarstkach mienią się różnymi odcieniami czerwieni błyszczące bursztyny. Wydaje Ci się, że ta gra kolorów to magia. Oczarowany, wpatrujesz się w swoje ręce. Nagle zaczyna zachodzić słońce. Niebo zyskuje tysiąc i jeden kolor. Jego błękit przeistacza się w pomarańcz, a potem na nieboskłonie zauważasz fiolet. Chwilę potem widać jak słońce staje się ognistą kulą, nie chce jeszcze utonąć w morskich falach dlatego oślepia bardziej niż w południe. Pojawiają się baranki, jasno granatowe chmury, które swoją obecnością nie zakłócają spektaklu jakim jest ten mieniący się barwami i nadający wieczornemu niebu nad morzem tyle uroku zachodowi. Po raz kolejny tego dnia myślisz o ludziach, którzy tak wiele dla Ciebie znaczyli, a o których zapewne z braku czasu od tak dawna nie myślałeś.
Jest Zosia z Ogólniaka w tej swojej ślicznej, zwiewnej ,letniej czerwonej sukience na ramiączkach ,która przyprawiała o zawrót głowy wszystkich znajomych z Twojej klasy. Są jej zielone oczy, w których uwielbiałeś się przeglądać mając te naście lat. Jest też Twoja gitara, której brzmienia nie pamiętasz, bo nie miałeś jej w ręku odkąd skończyłeś szkołę. Nagle przypominasz sobie ,że gitara jest w bagażniku. Biegniesz po nią, rozkładasz koc siadasz i grasz. Rozpalasz ognisko na plaży mimo zakazu, ogrzewasz się w jego płomieniach. Poza tym ognisko jest dla Ciebie zjawiskiem magicznym. To przy ognisku przecież odbywają się narady wojenne, wszystkich plemion, o których czytałeś będąc małym chłopcem. Ten ogień i gitara, to taki wehikuł czasu, przenoszący Cię do chwil dzieciństwa. Grasz wszystkie znane Ci kawałki, a mijający Cię przechodnie pytają, czy gdzieś się tego uczyłeś.
Już dawno nie byłeś z siebie taki dumny .Nawet nie wiedziałeś jak wiele dla Ciebie znaczy dobre słowo nieznajomego. Szczęśliwy grasz na plaży do wschodu słońca. Noc jest ciepła i gwiaździsta, jak mały chłopiec poszukujesz wśród gwiazd Wielkiego Wozu. Któreś z rodziców powiedziało Ci kiedyś ,że Wielki Wóz jest jak czterolistna koniczyna, przynosi szczęście. Znalazłeś go, pomogła Ci w tym Gwiazda Polarna a potem zgodnie z przewidywaniami ułożyłeś cały kształt. Wierzyłeś że dzięki temu będziesz szczęśliwy. Słońce wstawało, więc niebo znów stało się ogniście czerwone, potem pojawił się kolor pomarańczowy i błękit .
Nie jest już tak ciepło jak poprzedniego dnia, ale zieleń drzew wokół plaży i żółć ziarenek piasku sprawiają, że świat wydaje się taki piękny. Czujesz, że powinieneś wracać do domu. Opowiedzieć o swojej wycieczce bliskim, chcesz, by cieszyli się razem z Tobą.
W świetle poranka droga do domu wydaje się być jeszcze piękniejsza niż nocą. W liściach, jak w lustrze odbijają się promienie słoneczne i nie tylko tworzą tęczę ale również swym blaskiem, malują na liściach, roześmiane, świetliste twarze. Choć jechałeś tą drogą wiele razy, dopiero teraz dostrzegasz po drodze, piękne, mieniące się granatem i błękitem niezapominajki w trawie Kiedyś ich nie zauważałeś. Przecież to tylko polne kwiatki Inaczej patrzysz teraz na las i drzewa wzdłuż szosy. Wiatr sprawia, że szeleszczą, opowiadając cicho baśń o leśnym życiu. Chcesz przystanąć na poboczu i tak po prostu podziwiać, tę niebiesko- zieloną pachnącą kompozycję stworzoną przez naturę, ale uświadamiasz sobie jak bardzo tęsknisz za rodziną. Wsiadasz do samochodu, włączasz silnik, słysząc jego huk czujesz, że możesz wszystko. Podkręcasz radio, dociskasz pedał gazu, jesteś gotowy na to, by spojrzeć na życie z nową radością i siłą Jadąc mijasz pola pełne czerwono-czarnych maków, Twoich ukochanych białych stokrotek, liliowych fiołków. Jadąc wśród tych skarbów natury, wiesz, że gdy tylko wróci do domu zrobi wszystko, by jego życie rodzinne nabrało kolorów.
Nagle mimo słońca, z nieba lunął deszcz, dziury w jezdni natychmiast napełniły się wodą, która przybrała różne ciekawe kształty. Chmury pociemniały, robiąc się intensywnie granatowe. Przez te ciemne chmury przebijają się nieśmiało promyczki słońca, powstaje siedmiokolorowa tęcza. Czerwony jak te maki mijane przez Ciebie przed chwilką, pomarańczowy niczym zachodzące słońce do morza wpadające, które oglądałeś wczorajszego wieczoru, żółte jak promyki tego przedzierającego się między burzowymi chmurkami słońca, zielony jak trawa, na której rosły Twoje ulubione stokrotki, niebiesko-fioletowe niezapominajki i fioletowe, drobne fiołki, to wszystko przychodzi Ci na myśl kiedy patrzysz na ten kolorowy łuk. To on wiedzie Cie do domu, do miejsca, w którym możesz czuć się swobodnie, do ludzi, przed którymi nie musisz niczego udawać.
To tam jest Twoje miejsce, Twój ogród, gdzie przecież własnoręcznie posadziłeś jabłoń, by kiedyś zjeść pyszną szarlotkę z nadzieniem z własnych owoców .Tam stoi pergola z karmazynowymi pachnącymi różami, którą postawiłeś tylko po to, by uszczęśliwić domowników. To tam w końcu jest Twoja rodzina, osoba której obiecywałeś szczerość, lojalność, trwanie przy niej cokolwiek się stanie, opiekę w złych chwilach i wiarę w nią, nawet gdy nie masz pewności czy jej plany są możliwe do zrealizowania.
Drogę do domu pokonujesz szybciej niż tę nad morze. Niesie Cię nadzieja, że to wszystko co przeżyłeś, podczas tej samotnej wyprawy, to czego doświadczyłeś, a przede wszystkim to, że miałeś możliwość pobyć chwilę tylko w swoim własnym towarzystwie, popatrzeć na morze, posłuchać tego co swoim krzykiem „mówią” mewy. Zauważasz, że w końcu nabierasz dystansu do siebie i świata. Potrafisz uśmiechnąć się do słońca nad głową i ptaka, który zaciekawiony siada Ci na szybie, gdy stoisz w nie wiadomo jak długim korku .Co ciekawsze, to właśnie ten ptak sprawia, że jesteś spokojniejszy, bo zamiast skupiać się na tłoku panującym na ulicy, koncentrujesz się na nim. Kiedy samochody w końcu ruszają bierzesz głębszy oddech, jesteś coraz bliżej domu. Nie pamiętasz kiedy tak bardzo za nim tęskniłeś, za przemarzającymi drzwiami wejściowymi, meblami w salonie, które już dawno trzeba wymienić, gdyż stały się absolutnie niemodne, porysowanym blatem w kuchni, który od dawna wymaga odmalowania. Tęsknisz teraz za tym wszystkim, co do tej pory Cię denerwowało. Zastanawiasz się dlaczego i dochodzisz do wniosku, że właśnie doceniłeś to co masz.
Kolejny raz niebo czerwienieje zachodem słońca, straciłeś poczucie czasu,nie wiesz ile już tak jedziesz mijając dywany zieleni. Myślisz o córce, która pewnie teraz zasypia nad zadaniem z matematyki, które jak zwykle zostawiła na ostatnią chwilę, bo wcześniej musiała obejrzeć jakiś kolejny tasiemiec, którego tytułu nie potrafisz zapamiętać. Pierwszy raz myśląc o jej telewizyjnych zamiłowaniach nie wpadasz w furię, chyba naprawdę za nią tęsknisz.
Rozmyślania tak Cię zajmują, że nie zauważasz kiedy mijasz tabliczkę wjazdową do Twojego miasta. Stajesz przed swoim garażem, otwierasz pilotem bramę, wjeżdżasz do środka, chwilę siedzisz w samochodzie, zastanawiasz się, jak bardzo zmieni się teraz Twoje życie.
Wchodzisz do domu, przytulasz się do osoby leżącej w Twojej sypialni. Gdy budzisz się rano, czujesz zapach szarlotki w kuchni. Wiesz już, że ten zapach zmieni wszystko. Ty jesteś inny. Masz odwagę marzyć i mówić o swoich marzeniach. Nabierasz pewności, że żółto- pomarańczowe zachodzące słońce, wszystkie siedem kolorów tęczy, która prowadziła Cię do domu, czerwone polne maki i błękit niezapominajek zmieni Twój czarno-biały, poukładany świat, w świat, w którym jest miejsce na szaleństwo i spełnianie marzeń.