– Gdyby ktoś powiedział mi 3 miesiące temu, że obudzę się drugi raz obok gościa, który nie wygląda jak Antonio Banderas w filmie „ Maska Zorro”, ma jakąś laskę z tyłu głowy i nigdy nie był w Tunezji, powiedziałabym, że zwariował- pomyślała Marta budząc się wtulona w Pawła.
– Cześć- Chłopak, jakby usłyszał jej myśli.
– Cześć. Właśnie myślałam o tym, że przeciwieństwa się przyciągają,
– Jakie przeciwieństwa? Ja od razu jak Cię poznałem, wiedziałem, że mamy wiele wspólnego.
– Tak?- Zdziwiła się Marta.
– Na przykład co?
– Lubimy ryzyko. Dziewczyny, które są nieśmiałe i zalęknione nie siadają obok obcych gości z papierosami.
– Może masz rację, ale to wszystko przez te Twoje oczy- uśmiechnęła się Marta.
– Ale co z nimi nie tak?
– Hipnotyzują- odpowiedziała Marta, całując chłopaka, po raz dziesięciotysięczny.
– Możesz mieć Klaudię, Zosię, Kasię i Gosię, a ja i tak zrobię wszystko, byś kiedyś był tylko mój.
– Wszystko? Kiedyś?- zastanowił się Paweł.
– Co i kiedy?
– Po prostu powiesz mi co mam zrobić, byś zapomniał o Klaudii, a ja postaram się to zrobić. Kiedyś, bo przecież nie każę Ci, w ciągu miesiąca przestać myśleć o kobiecie, którą kochasz. Ja po prostu pokażę Ci, że warto.
– Lubię zdeterminowane, dążące do celu kobiety.
– To dobrze, bo ja taka jestem.
– Jaka jesteś?
– Jak czegoś chcę, to cały Wszechświat mi w tym pomaga.
– Aha. Czyli w tym, że usiadłaś koło mnie na tamtej ławce, też brał udział Wszechświat?
– Oczywiście. A Ty nie wierzysz w przeznaczenie?
– Zacząłem wierzyć, gdy spotkałem Ciebie.
– Czyli uważasz, że będziemy razem zawsze?- dopytywała się Marta.
– Zawsze, to strasznie długo. Obiecuję Ci, że będziemy razem, tak długo, jak długo będziemy się tym cieszyć.
– Ok. Pasuje mi.
– To dobrze, bo już myślałem, że chcesz welonów, sukien i Cyganów z akordeonami.
– Może kiedyś. Jak na razie chcę kawy.
– Już się robi.
– A Ty czemu lubisz ryzyko?
– Bo mamy tylko jedno życie- powiedział Paweł, głosem tłumionym przez ekspres.
– Trzeba je wykorzystać w 100%. Kiedyś twierdziłem, że adrenalinę i szczęście, dają tylko sporty ekstremalne… Dziś siedzę tu z Tobą i cieszę się każdą chwilą, bo żyję.
Marta podbiegła do Pawła i mocno się do niego przytuliła.
– Tamtego dnia wzleciałem na wysokość 2 tysięcy metrów. Wyskoczyłem z samolotu i za szybko dotknąłem Ziemi.
Marta nie mogła wydusić słowa. Tak bardzo się cieszyła, że ma teraz Pawła obok siebie.
– No to teraz wiesz o mnie wszystko- wyszeptał wtulony w Martę Paweł
– Wiem tylko to, co chciałeś mi o sobie opowiedzieć.
– Wiesz, o Klaudii, wiesz o tym, jak bardzo chciałem latać, czyli wiesz wszystko
– Myślę, że Ty po prostu lubisz, czuć się wolny. W końcu nie odpowiadał Ci związek na odległość i skoczyłeś, by poczuć siłę wiatru, we włosach. Chyba gdybyś lubił, albo choć tolerował zobowiązania, nie robiłbyś tego wszystkiego.
– Dobrze kombinujesz. Choć z tym związkiem na odległość, było troszkę inaczej.
– Inaczej, to znaczy jak?
– Twoja dociekliwość jest godna podziwu- zaśmiał się Paweł,
-Chcę po prostu wiedzieć, kim jest facet, w którym… którego polubiłam.
– Ok. W takim razie, facet którego polubiłaś, poznał dziewczynę, gdy był jeszcze małolatem. Zakochał się, a przynajmniej tak mu się wtedy wydawało. Ona była taka ciepła, uśmiechnięta i bardzo mu pomogła, wtedy kiedy życie mu się zawaliło.
– Rozumiem…
– A potem już tak zostało. Nawet nie zauważyliśmy, jak zaczęliśmy się rozmijać. Ona Gdańsk, ja Warszawa. Ona resocjalizacja, ja informatyka. Ona, wciąż za czymś biegła, a ja cieszyłem się każdym zachodem słońca, każdą kroplą deszczu…- Paweł zawiesił głos. A Ty jaka jesteś?
– Ja też jestem znad morza. Lubię ryby, zachody słońca na plaży i krzyk mew o poranku. Przyjechałam tu studiować prawo, bo taka jest nasza rodzinna tradycja.
– Aha. A gdybyś sama mogła wybrać, co byś robiła?
– Mogłam. Tylko chyba chciałam się stamtąd wyjechać. Chciałam poczuć i doświadczyć czegoś nowego.
– Udało Ci się?
– Tak. Poznałam Ciebie. Zrozumiałam, że dobre samopoczucie, zadowolenie, szczęście, nie są dla wybranych.
– Jesteś szczęśliwa?
– Jestem. Może tylko przez moment, przez chwilę, ale dla tego momentu warto żyć.
Paweł nic nie odpowiedział. Po prostu przytulił Martę, tak mocno, jak tylko potrafił.
– Masz rację.- powiedział Paweł wprost do ucha Marty
– To jest właśnie szczęście.
– Przeczytałam dziś w „ Świecie Kobiet”, że wystarczy otaczać się tym, co kochasz, by przestać chorować.
– To znaczy, że muszę mieć Cię zawsze blisko siebie- uśmiechnął się Paweł
– Może. Ale poza tym dobrze by było gdybyś jadł brokuły, sałatę i pomidory, bo podobno są bardzo zdrowe.
– Wystarczy, że ubierzesz coś zielonego i od razu będę zdrowy, cokolwiek by mi było.
– Czyli mówisz, że jestem lekiem na całe zło?- spytała Marta
– Nie wiem, czy na całe, ale na pewno na to, które mogłoby dotknąć mnie.
– Czyli twierdzisz, że Cię chronię i przynoszę Ci szczęście?
– Tak uważam, ale czemu wciąż się upewniasz, czy rozumiesz co mówię? Nie ufasz mi?
– W sumie nie wiem.
– Może masz rację krótko się znamy. Ale może czasem warto komuś zaufać?
Dlaczego ja zawsze tak się boję? – pomyślała dziewczyna
– Pewnie tak – wyszeptała Marta
Tamtego dnia działo się wszystko. Był spacer po Warszawie. Lody, kawa, te same huśtawki, co kilka miesięcy wcześniej i dużo ciepła. Marta i Paweł nie zauważyli kiedy się do siebie inaczej niż do tej pory zbliżyli. Dotyk, czułe gesty, pocałunki, a przede wszystkim czas. Bo mieli dla siebie cały, długi dzień.
Marta wiedziała, że sielankowy stan ciała i ducha, którego właśnie doświadcza nie będzie trwał wiecznie, ale czemu skończyło się tak nagle. Paweł nie odzywał się od 3 dni, a dziewczyna „ chodziła po ścianach”.
– A może zrobiłam coś nie tak, może stwierdził, że zbyt łatwo mnie zdobył i już się mną nie warto interesować?- pomyślała.
Postanowiła wyjść z domu, podobno tlen dotlenia mózg, a dotleniony mózg pomaga rozwiązać wszystkie nawet na pierwszy rzut oka te nierozwiązywalne problemy.
– Tylko, czy miłość jest problemem? Pewnie ta, którą uważamy za ważną, wyjątkową i jedyną, czasem bywa problematyczna.
– Szkoda, że ani kodeks cywilny, ani kodeks karny, nie przewidują sankcji za nieuzasadnione okolicznościami łagodzącymi milczenie- westchnęła
Szła, rozmyślała i nagle dostrzegła coś, co ją przeraziło. Z naprzeciwka szedł Paweł, a za nim jakaś piękna szatynka.
– Cześć- usłyszała
– Cześć, przedstawisz nas?
– To jest Klaudia, moja przyjaciółka… z przeszłości, a to jest Marta- głos mu się zawahał.
– Twoja przyjaciółka z czasów nowożytnych- dokończyła Marta, z wydobytą nie wiadomo skąd pewnością w głosie.
– Hej, jestem Klaudia. Paweł, dużo mi o Tobie opowiadał,.
– Mam nadzieję, że pozytywnych rzeczy- uśmiechnęła się Marta
– Oczywiście, mówił, że przewróciłaś jego świat do góry nogami.
– Tak jak Ty, teraz mój- pomyślała Marta
– Miło było Was spotkać, muszę lecieć- rzuciła Marta
Szybko opuściła park i wróciła do domu
– Czemu ja właściwie nie spytałam, co oni tam razem robią i czy coś ich łączy? Bałam się, że odpowiedzą, że się kochają, czy coś, a ja zemdleję tam na środku alejki. Jutro zadzwonię do Pawła i zażądam, a może raczej poproszę o wyjaśnienia- postanowiła dziewczyna.
Z tymi myślami zasnęła. Wiedziała, że następnego dnia czeka ją trudna rozmowa z Pawłem